Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 1 października 2017

Toksyczna miłość część I



Poznaliśmy się dzięki naszym wspólnym znajomym i od razu wpadliśmy sobie w oko. Wtedy nie wiedziałam, w co tak naprawdę się pakuje i jakie to przykre wspomnienia wywoła to we mnie później. Jednak od początku. Mieliśmy wspólne zainteresowania, zaczęliśmy spędzać ze sobą coraz to więcej czasu. Najpierw wspólna kawa, kino, kilka kolacji, wspólne wieczory, aż w końcu zostaliśmy parą. Moja przyjaciółka ostrzegała mnie przed Tobą, ale nie chciałam jej słuchać, bo w mojej głowie wyobraziłam sobie Twój ideał. Gdybym tylko wiedziała, co tak naprawdę zdarzy się później to nigdy bym nawet nie próbowała w to brnąć dalej. Doświadczenia życiowe uczą i im większą dostajesz porażkę tym bardziej uczysz się na błędach szkoda tylko, że w moim przypadku było zupełnie inaczej.
Pierwszy rok był wspaniały. Spotykaliśmy się ze sobą cały czas i nie wyobrażaliśmy sobie dnia bez siebie, wszystko zmieniło się z czasem. Coraz bardziej zacząłeś krytykować mój wygląd, później charakter. Próbowałam zmienić wszystko to co chciałeś i wszystko tylko po to, abyś mnie kochał dalej. Nie sądziłam, że pakuje się w toksyczny związek. Psychicznie rozpadałam się, trzymając przy tym wszystko w sobie, bo za każdym razem robiłam wszystko źle. Krzyczałeś na mnie, obrażałeś, wyzywałeś i poniżałeś. Z czasem jednak, kiedy wypiłeś, uderzyłeś mnie po raz pierwszy. Miałam ochotę uciec jak najdalej. Przeprosiłeś mówiąc, że więcej się to nie powtórzy, ale powtórzyło. Drugi, trzeci, czwarty, kolejny i jeszcze raz. Tip top, a czas leciał, a ja nadal w tym tkwiłam. Nie potrafiłam Cię zostawić i im dłużej to trwało to tym bardziej się w tym zatracałam. Zaczęłam bać się ludzi, porzuciłam wszystkich przyjaciół i przestałam udzielać się społecznie. Ludzie mnie przerażali. Czułam się wtedy, jakbym była nikim. 
Cisza wokół mnie i nikt nie słyszał mojego wołania o pomoc. W sumie to nawet o nią nigdy nie prosiłam. Zaczęłam bać się również dotyku fizycznego i odegrało to w moim życiu ogromną rolę. Może trudno to zrozumieć, ale w tamtym momencie nie potrafiłam niczego zmienić. Nikt nie wiedział, co tak naprawdę się dzieje w moim życiu. Rodzina wciąż powtarzała mi "jaki on jest wspaniały; mam nadzieję, że kiedyś pobierzecie się i będziecie mieli wspólne dzieci; jest idealny dla Ciebie". Może gdybym wtedy się odezwała to nasze losy potoczyłyby się zupełnie inaczej? Miękło mi serce, kiedy za każdym razem mówiłeś, że mnie kochasz, ale na drugi dzień bałam się wyjść z własnego pokoju, bo wiedziałam, że kiedy masz zły dzień to wyżywasz się na mnie, chociaż tak naprawdę nic ci nie zrobiłam. Aczkolwiek może faktycznie to była moja wina? Może to przeze mnie byłeś taki, a nie inny? Wiele wówczas miałam myśli i ani jedna z nich nie była dobra, ani pozytywna. Coraz bardziej się bałam. Pojawiało się coraz więcej siniaków, które ukrywałam tak, aby nikt się nie domyślił i założyłam maskę szczęśliwej dziewczyny. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że tak było łatwiej. Nikt nie zadawał pytań, nikomu nie musiałam się tłumaczyć, ale z drugiej strony wiedziałam, że zaczynam się w tym dusić i mimo to nie potrafiłam z tym nic zrobić. 
Widocznie faktycznie byłam bezużytecznym śmieciem, który nic nie potrafił dobrze zrobić. Sparaliżowało to mnie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja w to uwierzyłam. Przestałam o siebie dbać, schudłam, a sama nadal dusiłam wszystko w sobie. Tak było prościej. W końcu sięgnęłam po żyletkę. Ból, który sobie zadawałam sama sobie sprawiał w jakimś stopniu ukojenie. Mój krzyk, łzy i krew mieszały się razem tworząc jedną wielką spójność. Nigdy Ci o tym nie powiedziałam, a Ty nigdy nie pytałeś skąd te blizny na moich rękach. Oddalaliśmy się od siebie coraz bardziej, aż w końcu zostawiłeś mnie dla innej. W pierwszej chwili było mi cholernie przykro, bo na prawdę Cię kochałam i byłam gotowa wytrzymać to wszystko tylko po to, abyś był przy mnie zawsze. Jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie. Nie chciałam zapomnieć i pogodzić się z tym.
Minęło wiele czasu, aż w końcu zrozumiałam, że dobrze się stało. Uwolniłam się od Ciebie, żyletkę rzuciłam w kąt pokoju, przestałam udawać kogoś kim nie byłam, w końcu głos przestał mi się łamać i najwyższy czas było zamknąć za sobą drzwi, by przetrwać i być znowu kimś. Tak przynajmniej sobie zaplanowałam i mimo wszystko nadal było to trudne. Przez Ciebie nie potrafiłam zaufać nikomu, nie miałam przyjaciół i znajomych, i nadal byłam samotna. Nie próbowałam tego zmienić, bo było to zwyczajnie bardzo trudne dla mnie i gdybym mogła cofnąć czas to zmieniłabym w swoim życiu wszystko. Wszystko mnie przerosło i nadal kroczyłam drogą samotności, jednak do czasu kiedy pojawiłeś się w moim życiu ponownie. Chciałeś do mnie wrócić. Odmówiłam. Powtarzałam sobie, że nigdy więcej nie pozwolę na to, abyś mnie krzywdził. Jestem naiwna i to mnie zgubiło, ale mimo to wciąż Cię kochałam.


Ciąg dalszy nastąpi.